Epilog
Właśnie otrzymaliśmy informację telefoniczną, że nasza prośba o rozgrzeszenie nie została uwzględniona. Decyzję podjęła “góra” a jak wiadomo góra często deleguje niewdzięczne zadania i pozostając w aurze mistycyzmu.
Nie zazdrościmy więc Robertowi, któremu w udziale przypadła ta delegacja. Chcemy go jednak uspokoić bowiem mając taki a nie inny pesel znamy pojęcie związku przyczynowo-skutkowego i nie stało się nic czego byśmy wcześniej nie przewidywali.
Myślimy nawet, że półroczną przygodę z Champions’ami będziemy wspominać ciepło i z uśmiechem. Potwierdliiśmy, że pieniądze nie są głównym motorem naszych działań i zamierzamy tę więdzę praktycznie wykorzystać. Spotkaliśmy też dużo ciekawych ludzi, z którymi dokonaliśmy wymiany w różnych obszarach. Choć nie zawsze były to obszary statutowo-regulaminowe.
Last but not least, udało się nam się zsamodysplinować na okres półroczny co uważamy za swój osobisty sukces. Po części oddajemy ociągniecie tego sukcesu grupie, bowiem z naszych informacji wynika, że trafiliśmy na najbardziej (w ramach wyznaczonych ram) wyluzowaną i uśmiechniętą grupę. I za te właśnie zatrzymane w kadrze uśmiechy dziękujemy.
Fotografie pozostawiamy do komercyjnego wykorzystania w celu dalszego rozwoju grupy Champions. Z góry jednak uprzedzamy że gdyby mistyczna góra miała ochotę rozszerzyć ten zakres będziemy się się domagać osobistego spotkania. Mamy ochotę mistycznej górze spojrzeć w oczy i sprawdzić czy są oczy żeńskie czy wręcz przeciwnie.
Smutek nas trochę ogarnął więc z życzeniami bezwzględnego rozwoju grupy oddalamy się spożyć jedną trzecią ze 100 butelek win które stoją u nas w studio. Don’t worry Mikołaj mamy budżet ;)
Cheers.